środa, 26 listopada 2014

Spełniło się jedno z moich największych marzeń:)
Miałam zaszczyt być na koncercie Andrea Bocelli..
Człowieka ,którego muzyka pomogła mi znieść długie dni w szpialu..
Człowieka o anielskim głosie ,który powoduje ciarki na całym ciele..
To było wspaniałe uczucie móc wsłuchać się w jego piosenki na żywo,pamiętam,że leżac w szpialu ze słuchawkami na uszach z których sączyła się jego muzyka,marzyłam by kiedyś usłyszeć to na żywo,by go zobaczyć..
Trudno było powstrzymać łzy wzruszenia podczas koncertu :)
To był magiczny czas.

Nasze szczęśliwe minki mówia same za siebie:) Di najlepszy kompan na ten wieczór:*

Godzina przed koncertem.

Coś ostatnio mój blog troszkę się przykurzył..
Dużo się dzieje i brak czasu na pisanie..
Ale dziś chciałabym poinformować o ważnym spotkaniu..
O spotkaniu ,które może dać wiele tym ,którzy są chorzy na raka,jak i tym ,którzy żyją obok takiej osoby..
Bo to właśnie my chorzy na raka spotykamy się razem by dawać sobie wsparcie ,otuchę i pomoc..
Te spotkania dają mi dużo pozytywnej energii,pozwalaja spojrzeć na wiele spraw z innej perspektywy i oczywiście dzięki nim poznaje wiele wartościowych osób..

SPOTKANIE WIGILIJNE DLA CHORYCH NA RAKA 14/12/14. Godz 16 .00
Patronat New Life Clinica 

52 Haydon's Road
London, SW19 1HL


Po wiecej informacji zapraszam TU

Pozdrawiam serdecznie B.

sobota, 15 listopada 2014

Czesław Niemen - Dziwny jest ten świat (oryginal)





"LECZ LUDZI DOREJ WOLI JEST WIECEJ I MOCNO WIERZĘ W TO,ŻE TEN      ŚWIAT NIE ZGINIE NIGDY DZIĘKI NIM"

"NADSZEDŁ JUŻ CZAS NAJWYŻSZY CZAS NIENAWIŚĆ ZNISZCZYĆ W SOBIE"

środa, 12 listopada 2014

No hej :)

Jedna z Kobietek poprosiła bym opisała przebieg mojej chemioterapii..
Myślę,że jest to dobry czas na opisanie tej historii, bo dokładnie dwa lata temu o tej porze jak w"mordę strzelił"wracałabym do domu po moim pierwszym wlewie..
Ciężko uwierzyć,że było to dwa lata temu ,bo wszystko pamiętam bardzo dokładnie..
A więc zacznijmy od początku..
Kursy chemioterapii miałam co trzy tygodnie,jeden kurs trwał trzy dni...
Podawano mi ADM-adriamycyna tzw."czerwona chemia"oraz DDP-cisplatyna..
Każdy trzydniowy kurs rozpoczynał się badaniem krwi 'aby sprawdzić czy jest na tyle "dobra"by przyjąć kolejną dawkę chemii...
Po pierwszym kursie czułam się bardzo źle,mdłości utrzymywały się przez tydzień,nie miałam apetytu i drażniły mnie prawie wszystkie zapachy,szczególnie proszku do prania i kawy...
Włoski wypadły po dwóch tygodniach...
Kolejne kursy chemioterapii przebiegały bez mdłości,bardzo pomogły mi w tym tabletki Zofran...
Wszystkich kursów miałam sześć,każdy z nich był praktycznie taki sam...
Ja czułam się w miarę dobrze,nie licząc pierwszego razu..
Starłam się jeść pełnowartościowe posiłki,pić duże ilości wody,soków,herbaty itd...
Każdy organizm inaczej reaguje na chemię i myślę ,że nie można się z nikim w tej kwestii porównywać..
I jeśli mogę doradzić coś od siebie ,to to ,że nie warto słuchać opowieści "dziwnej treści",czyli strasznych historii opowiadanych przez innych pacjentów,bo naprawdę każdy przypadek jest inny i nie warto porównywać się do innych..
Ja na samym poczatku wsłuchiwałam się we wszystko co mowią inni chorzy i bardzo brałam sobie do głowy i serca opowieści o ludziach którym się nie powiodło...teraz z perspektywy czasu wiem ,że nie warto..
Trzeba postarać się w tym czasie jak i w całym życiu otaczać się ludźmi niosącymi pozytywną energię,takimi ludźmi ,którzy pomogą nam przejść przez ten trudny czas..





piątek, 7 listopada 2014

Tak na dobry początek dnia :)

Mądre ,hiszpańskie przysłowie : 

            "KAŻDY,KTO Z TOBĄ PLOTKUJE,PLOTKUJE TEŻ O TOBIE."

Nie zdajemy sobie sprawy z tego jak trudno pozbyć się nałogu plotkarstwa i krytykowania innych,dopóki nie spróbujemy z tym skończyć..
Polecam dietę "Zero plotek"

czwartek, 6 listopada 2014

No hej :)

Ostatnimi czasy cieżko złapać oddech i dystans do pewnych sytuacji..
Za dużo negatywnych rzeczy skumulowało się w jednym czasie..

Kiedy dwa lata temu,dowiedziałam się,że mam raka, ziemia roztąpiła mi się pod nogami..
Różne myśli kłębiły się w mojej głowie..
Plan działania  na tamten czas był jasny,oczywisty i prosty" ZROBIĆ WSZYSTKO CO W MOJEJ MOCY ABY PRZEŻYĆ JAK NAJDŁUŻEJ"
Wiedziałam,że muszę być silna,że czeka mnie cieżka przeprawa pełna bólu,tego fizycznego, ale nie on był najgorszy ,najgorszy był ból psychiczny..
Ciężko opisać to słowami,ale gdy staje się oko w oko ze swoim życiem ,ze świadomością,że to nie Ty na tamten czas rozdajesz karty,ale że to Ty na koniec musisz wyciągnąć Asa z rękawa ,jest co najmniej trudna do pojęcia..

Wydaje mi się ,że w naszej rozgrywce,po dwóch latach zaciętej gry ,to ja mam przewagę..

Uczę się drogą prób i błędów budować wokół siebie ochronny pancerz..
Staram się czerpać z każdego dnia to co najlepsze..
Wyciągam wnioski ze swojego zachowania..
Otaczam się dobrymi ludźmi..
Unikam tych ,"głupio-mądrych"którzy swoimi bezcennymi radami wpieprzają sie z buciorami w nasze życie..
Nauczyłam się wybaczać..
I prosić o wybaczenie..
Wiele czynników wpływa na siłę mojego pancerza,tak samo jak wiele go niszczy..
Czasem wystarczy miesiąc pod górkę i po raz kolejny muszę ciężko pracować nad sobą by go odbudować..
Taki właśnie był ten miesiąc..
Śmierć przyjaciela,na nowo pokazała jak wiele mam do zrobienia..
Pokazała też ,że w związku z własną wewnętrzną tragedią nie można być egoistą dla drugiej osoby..
Ale to działa w dwie strony..
A najbardziej dała odczuć obecność osób,które mało cie znają ,ale nie mało potrafią namieszać w życiu..
I tu rada dla wszystkich ,którzy (na szczęście oczywiście) nie spojrzeli śmierci w oczy,nie mają pojęcia o życiu z chorobą,(której śmierdzący oddech czuć na plecach),jak i o życiu z chorym człowiekiem..
"NIE UDZIELAJCIE SIĘ W TEMACIE O KTÓRYM NIE MACIE BLADEGO POJĘCIA I ZACHOWAJCIE SWOJE CENNE RADY NA PRZYSZŁOŚĆ"