wtorek, 23 grudnia 2014

No hej :)

Co roku planowałyśmy upiec świąteczne pierniki ale jakoś nigdy nie było czasu lub wystarczająco dużo ochoty by się za to zabrać :)
Tego roku postanowiłyśmy to zmienić i stworzyć nasze ciasteczka.
Zabawa podczas pieczenia była udana ,efekt końcowy też ,dlatego od teraz będzie to nasza coroczna tradycja tak jak malowanie jajek na Wielkanoc :)


WAŁKOWANIE
WYCISKANIE
GOTOWE DO PIECZENIA

:)
I GOTOWE !!
UDANYCH PRZYGOTOWAŃ DO ŚWIĄT :)

































poniedziałek, 22 grudnia 2014

No hej:)

Po prawie trzydziestogodzinnej podróży jestem w końcu w domu :)
Cali i zdrowi dotarliśmy na święta..
Bardzo się ucieszyłam,że mogłam przyjechać wcześniej bo dzięki temu zdążyłam na ostatnie dwa dni rekolekcji..
Zazwyczaj jest tak,że któraś z nauk zapada mi głęboko w pamięć i daje do myślenia ,tak też było i tym razem..
Przedstawię Wam pewną opowieść..
Było to bardzo dawno temu..
W niebie panowała miłość i radość,Bóg był szczęśliwy widząc to dobro ,które panowało w jego królestwie.Radował się gdy wszyscy aniołowie wzajemnym szacunkiem przepełniali niebo. Tworząc świat bardzo chciał by i tam panowało to samo,by człowiek był dobry drugiemu człowiekowi.
Pewnego dnia w radosnym i głośnym od śpiewu niebie,nagle zapanowała cisza i smutek.Wszyscy zastanawiali się co może być przyczyną. Jeden anioł pytał drugiego lecz bez skutku.Archanioł Gabriel był jednym z najbliższych aniołów u tronu Boga,nie mogąc już dłużej znieść tej niepewności postanowił spytać samego Pana o przyczynę,poszedł więc i zasmucił się jeszcze bardziej,zobaczył,że Bóg też ma zatroskaną twarz. Siedział na swym tronie i spoglądał na świat,na ludzi którzy tam żyją.Jego smutek wynikał z tego co zobaczył. Ludzie nie szanowali się,grzeszyli i co najgorsze nie dostrzegali Bożej miłości.Bóg nie mógł zrozumieć dlaczego ludziom tak ciężko pojąć jego miłość.Dał im piękny świat,postawił na ich drodze innych ludzi,zrobił wszystko co w jego mocy aby pokazać swą miłość i nic.Głowił się co może zrobić by było inaczej.Nagle przyszła mu do głowy pewna myśl,powiedział Gabrielowi ,że da im siebie. Archanioł bardzo się tym zdziwił i spytał jak to siebie? Bóg rzekł ,że tylko dając siebie może pokazać ludziom jak bardzo ich wszystkich kocha i szanuje,będąc takim samym jak oni i pośród nich. Wtedy własnie posłał Archanioła Gabriela do Maryi by ten zwiastował Jej wolę Pana.

Ksiądz opowiedział na kazaniu tę bajkę by przybliżyć historię Bożego Narodzenia.

To co wyniosłam z tegorocznych rekolekcji to jest to ,co tak naprawdę w tym naszym świętowaniu jest  najważniejsze.
A najważniejsze jest to by dostrzec w kimś lub czymś przychodzącego w tę wigilijną noc Jezusa. Odnaleźć miłość ,którą dał nam Bóg poprzez zesłanie na świat swojego syna.
Więc zamiast szukać prezentów pod choinką ,warto zajrzeć w czyjeś oczy lub serce i dostrzec tam miłość. To będzie największy prezent na święta;)
No hej :)

Nasze niedzielne spotkanie odbyło się w kameralnym gronie...
Było miło,ciepło i zabawnie jak za każdym razem...
Znowu wiele informacji z każdej strony,co jeść,pić aby ubić gada :)
Każdy udzielał cennych rad,tylko ja nie byłam w stanie wydusić słowa,gardło odmówiło posłuszeństwa:( Mimo tego fajnie było posłuchać innych,zobaczyć uśmiechnięte twarze i usłyszeć ,pozytywną odpowiedź na pytanie "jak zdrowie?"
Było nas mniej niż zwykle i spotkanie odbyło się bez Ewy(to jedyny minus), lecz urok tego wspólnie spędzonego czasu był taki sam jak zawsze ;)
                                                           
                                                                 OTO NASZA BRYGADA
"BO ŁĄCZY NAS TO Z CZYM NIE CHCIAŁYBYŚMY BYĆ ŁĄCZONE"




czwartek, 11 grudnia 2014







No hej :)
Kolejny raz długa przerwa..
Grudzień jest jednym z moich ulubionych miesięcy,jest rodzinny,magiczny,pachnący choinką i ciastem :)
Moja rodzina mieszka w Polsce i to zawsze tam spędzamy święta,dlatego odliczam juz dni do 18-stego grudnia, wtedy pakujemy się do samochodu i wyjezdzamy na święta:)
Zostało jeszcze parę rzeczy do zrobienia przed wyjazdem,prezenty,pakowanie walizek,obecność na wigilijnym spotkaniu osób chorych na raka, o którym pisałam wcześniej i rzecz najważniejsza przegonić grypę, która rozłożyła mnie na łopatki ;/
Pomimo tego,że mam raka,inne choroby typu grypa łapią mnie bardzo rzadko,ostatni raz mniałam grypę dokładnie rok temu,również na tydzień przed wyjazdem do domku..
Tak więc grafik na najbliższy czas jest bardzo napięty ;)

************************************************************************************

                                     A tutaj początek grudnia w zdjęciach ;)

Po tygodniu wróciła nasza kotka i Roxy nie spuszczała z niej oka:)
"TO JEST MIŁOŚĆ"jakby powiedział nasz przyjaciel Adi ;)


Znowu zaczełyśmy nasze treningi.Mam nadzieję,że tym razem obejdzie sie bez kontuzji ;)

Ranka z Mężem na detoksie jonizującym ;)

Tak wyglądała nasza woda po 30 minutach.Super oczyszczanie.
 Koncert Lennego Krawitza:)

Przyjazd Mamy Rafała :)
Zlot mikołajów z okazji mikołajek ;)
Wizyta w świątecznym miasteczku Winter Wonderland.
Cudna choinka :)
Polowanie na misia ;)
:)




Wiele się działo i jeszcze wiele przed nami :)

POZDRAWIAM SERDECZNIE














środa, 26 listopada 2014

Spełniło się jedno z moich największych marzeń:)
Miałam zaszczyt być na koncercie Andrea Bocelli..
Człowieka ,którego muzyka pomogła mi znieść długie dni w szpialu..
Człowieka o anielskim głosie ,który powoduje ciarki na całym ciele..
To było wspaniałe uczucie móc wsłuchać się w jego piosenki na żywo,pamiętam,że leżac w szpialu ze słuchawkami na uszach z których sączyła się jego muzyka,marzyłam by kiedyś usłyszeć to na żywo,by go zobaczyć..
Trudno było powstrzymać łzy wzruszenia podczas koncertu :)
To był magiczny czas.

Nasze szczęśliwe minki mówia same za siebie:) Di najlepszy kompan na ten wieczór:*

Godzina przed koncertem.

Coś ostatnio mój blog troszkę się przykurzył..
Dużo się dzieje i brak czasu na pisanie..
Ale dziś chciałabym poinformować o ważnym spotkaniu..
O spotkaniu ,które może dać wiele tym ,którzy są chorzy na raka,jak i tym ,którzy żyją obok takiej osoby..
Bo to właśnie my chorzy na raka spotykamy się razem by dawać sobie wsparcie ,otuchę i pomoc..
Te spotkania dają mi dużo pozytywnej energii,pozwalaja spojrzeć na wiele spraw z innej perspektywy i oczywiście dzięki nim poznaje wiele wartościowych osób..

SPOTKANIE WIGILIJNE DLA CHORYCH NA RAKA 14/12/14. Godz 16 .00
Patronat New Life Clinica 

52 Haydon's Road
London, SW19 1HL


Po wiecej informacji zapraszam TU

Pozdrawiam serdecznie B.

sobota, 15 listopada 2014

Czesław Niemen - Dziwny jest ten świat (oryginal)





"LECZ LUDZI DOREJ WOLI JEST WIECEJ I MOCNO WIERZĘ W TO,ŻE TEN      ŚWIAT NIE ZGINIE NIGDY DZIĘKI NIM"

"NADSZEDŁ JUŻ CZAS NAJWYŻSZY CZAS NIENAWIŚĆ ZNISZCZYĆ W SOBIE"

środa, 12 listopada 2014

No hej :)

Jedna z Kobietek poprosiła bym opisała przebieg mojej chemioterapii..
Myślę,że jest to dobry czas na opisanie tej historii, bo dokładnie dwa lata temu o tej porze jak w"mordę strzelił"wracałabym do domu po moim pierwszym wlewie..
Ciężko uwierzyć,że było to dwa lata temu ,bo wszystko pamiętam bardzo dokładnie..
A więc zacznijmy od początku..
Kursy chemioterapii miałam co trzy tygodnie,jeden kurs trwał trzy dni...
Podawano mi ADM-adriamycyna tzw."czerwona chemia"oraz DDP-cisplatyna..
Każdy trzydniowy kurs rozpoczynał się badaniem krwi 'aby sprawdzić czy jest na tyle "dobra"by przyjąć kolejną dawkę chemii...
Po pierwszym kursie czułam się bardzo źle,mdłości utrzymywały się przez tydzień,nie miałam apetytu i drażniły mnie prawie wszystkie zapachy,szczególnie proszku do prania i kawy...
Włoski wypadły po dwóch tygodniach...
Kolejne kursy chemioterapii przebiegały bez mdłości,bardzo pomogły mi w tym tabletki Zofran...
Wszystkich kursów miałam sześć,każdy z nich był praktycznie taki sam...
Ja czułam się w miarę dobrze,nie licząc pierwszego razu..
Starłam się jeść pełnowartościowe posiłki,pić duże ilości wody,soków,herbaty itd...
Każdy organizm inaczej reaguje na chemię i myślę ,że nie można się z nikim w tej kwestii porównywać..
I jeśli mogę doradzić coś od siebie ,to to ,że nie warto słuchać opowieści "dziwnej treści",czyli strasznych historii opowiadanych przez innych pacjentów,bo naprawdę każdy przypadek jest inny i nie warto porównywać się do innych..
Ja na samym poczatku wsłuchiwałam się we wszystko co mowią inni chorzy i bardzo brałam sobie do głowy i serca opowieści o ludziach którym się nie powiodło...teraz z perspektywy czasu wiem ,że nie warto..
Trzeba postarać się w tym czasie jak i w całym życiu otaczać się ludźmi niosącymi pozytywną energię,takimi ludźmi ,którzy pomogą nam przejść przez ten trudny czas..





piątek, 7 listopada 2014

Tak na dobry początek dnia :)

Mądre ,hiszpańskie przysłowie : 

            "KAŻDY,KTO Z TOBĄ PLOTKUJE,PLOTKUJE TEŻ O TOBIE."

Nie zdajemy sobie sprawy z tego jak trudno pozbyć się nałogu plotkarstwa i krytykowania innych,dopóki nie spróbujemy z tym skończyć..
Polecam dietę "Zero plotek"

czwartek, 6 listopada 2014

No hej :)

Ostatnimi czasy cieżko złapać oddech i dystans do pewnych sytuacji..
Za dużo negatywnych rzeczy skumulowało się w jednym czasie..

Kiedy dwa lata temu,dowiedziałam się,że mam raka, ziemia roztąpiła mi się pod nogami..
Różne myśli kłębiły się w mojej głowie..
Plan działania  na tamten czas był jasny,oczywisty i prosty" ZROBIĆ WSZYSTKO CO W MOJEJ MOCY ABY PRZEŻYĆ JAK NAJDŁUŻEJ"
Wiedziałam,że muszę być silna,że czeka mnie cieżka przeprawa pełna bólu,tego fizycznego, ale nie on był najgorszy ,najgorszy był ból psychiczny..
Ciężko opisać to słowami,ale gdy staje się oko w oko ze swoim życiem ,ze świadomością,że to nie Ty na tamten czas rozdajesz karty,ale że to Ty na koniec musisz wyciągnąć Asa z rękawa ,jest co najmniej trudna do pojęcia..

Wydaje mi się ,że w naszej rozgrywce,po dwóch latach zaciętej gry ,to ja mam przewagę..

Uczę się drogą prób i błędów budować wokół siebie ochronny pancerz..
Staram się czerpać z każdego dnia to co najlepsze..
Wyciągam wnioski ze swojego zachowania..
Otaczam się dobrymi ludźmi..
Unikam tych ,"głupio-mądrych"którzy swoimi bezcennymi radami wpieprzają sie z buciorami w nasze życie..
Nauczyłam się wybaczać..
I prosić o wybaczenie..
Wiele czynników wpływa na siłę mojego pancerza,tak samo jak wiele go niszczy..
Czasem wystarczy miesiąc pod górkę i po raz kolejny muszę ciężko pracować nad sobą by go odbudować..
Taki właśnie był ten miesiąc..
Śmierć przyjaciela,na nowo pokazała jak wiele mam do zrobienia..
Pokazała też ,że w związku z własną wewnętrzną tragedią nie można być egoistą dla drugiej osoby..
Ale to działa w dwie strony..
A najbardziej dała odczuć obecność osób,które mało cie znają ,ale nie mało potrafią namieszać w życiu..
I tu rada dla wszystkich ,którzy (na szczęście oczywiście) nie spojrzeli śmierci w oczy,nie mają pojęcia o życiu z chorobą,(której śmierdzący oddech czuć na plecach),jak i o życiu z chorym człowiekiem..
"NIE UDZIELAJCIE SIĘ W TEMACIE O KTÓRYM NIE MACIE BLADEGO POJĘCIA I ZACHOWAJCIE SWOJE CENNE RADY NA PRZYSZŁOŚĆ"





wtorek, 28 października 2014



                                   Pięknego i dobrego dnia Wam życzymy :)
                                                  Nasz zaczął się cudnie.
  I choć wiele obowiązków dziś przede mną,po takim poranku mam mnóstwo                                                    energii i siły do działania;)

poniedziałek, 27 października 2014

No hej.

Wydarzenie ostatnich dni zmusiło do tego ,by bardziej ruszyć głową..
Przemyśleć pewne rzeczy,zastanowić się nad sobą i swoim życiem..
Odciąć się od spraw ,które zakłócają spokój w sercu..
Przez całe moje dorosłe życie nazbierało się trochę takich "spraw"..
Większość z nich odeszła z biegiem lat,inne uparcie śmiecą umysł..
Wracają ,kiedy mam gorszy czas i potafią znokautować jednym ciosem..
                       Dlatego właśnie postanowiłam wybaczyć..
Aby wybaczyć potrzebowałam jednej prostej rzeczy,nazwania krzywdy..
No i czasu, rzecz jasna..
Kiedy nazwałam krzywdę "po imieniu"pojęcie pewnych kwestii,uporządkowanie uczuć było łatwiejsze..
Dzięki przebaczeniu mogę łatwiej odbudować moj wewnętrzny ład..



czwartek, 23 października 2014

No hej.

Nauczyłaś mnie wielu pożytecznych rzeczy.
Zawsze powtarzałaś,że życie jest najważniejsze.
Nie ważnie jak było źle, Ty i tak mówiłaś "będzie dobrze".
Czuć było od Ciebie miłość a to sprawiało,że czułam się bezpiecznie.
Zarażałaś wiarą w to ,że może być lepiej.
Otarłaś nie jedną moją łzę.
Rozwiałaś nie jeden smutek.
Wiele razy sprawiałaś uśmiech na mojej twarzy.
Walczyłaś do samego końca.
Ktoś taki jak TY to skarb.
Nigdy Cię nie zapomnę i choć żal zalewa moje serce ,wierzę ,że tam gdzie jesteś jest Ci lepiej.
Dziękuje Bogu za to,że postawił Cię na mojej drodze.
Kochanie trzymaj tam na górze za mnie kciuki.

Aguś spoczywaj w spokoju.



środa, 8 października 2014

No hej :)

Dziś mój dzień należał do tych dni ,kiedy wszystko idzie pod górkę..
Przypalona kasza,poparzony palec,wracanie się dwa razy do domu po zapomianą rzecz..
Nawet mój pies się zubntował i uciekał ode mnie w parku ,bo nie chciało mu się wracać do domu..
I tak przez cały dzień było coś nie tak..Wszystko było na nie..
Już chciałam zwalić winę za mój kiepski humor na jesień...ale...
Kiedy wracałam wkurzona do domu,nagle zaczął padać deszcz,zimne krople delikatnie uderzały mnie w twarz..
I nagle w jednej chwili,poczułam ogromną radość..
Pomyślałam sobie "halo,halo ktoś tu chyba przesadza i zapomina o swoim szczęściu,spojrzałam na swoje nogi,uśmiechnęłam się do Niego i z uśmiechem na twarzy poszłam dalej "



środa, 1 października 2014

NO HEJ.
                                               
                                      Moja szpitalna przyjaciółka.



Nazywa się Agniesia Salwowska.
Poznałam ją na mojej pierwszej chemioterapii.
To był również i jej pierwszy raz.
Leżałyśmy łóżko w łóżko.
Pamiętam,że kiedy weszłam do sali w której miałam przyjmować chemię ,pierwsze co rzuciło mi się w oczy to obrazek z Jezusem i napisem "JEZU UFAM TOBIE",stał na szafce Agi.
W chwili kiedy Go zobaczyłam,wiedziałam ,że nie muszę się bać.
Pamiętam dokładnie dzień w którym się poznałyśmy,obie zaczynałyśmy cieżką drogę.
Odrazu znalazłyśmy wspólny język,mogłam powiedzieć jej o moich obawach i rzeczach ,które wtedy mnie bolały.
Razem było nam łatwiej.
Kolejne wlewy chemii miałyśmy co trzy tygodnie.
Prawie zawsze trafiałyśmy do tej samej sali.
To,że się spotykałyśmy co trzy tygodnie ,było jedyną miłą rzeczą podczas pobytu w szpitalu.
Agnieszka jest silną,piękną kobietą.
Wspaniałą matką.
To ona obudziła we mnie ducha walki.
Zawsze powtarzała,że nie można się poddawać.
Ciesze się ,że mogłam ja poznać,dzięki niej nauczyłam się inaczej podchodzić do raka.
Każdemu życzę poznać tak pozytywną osobę.


BUZIAKI KOCHANIE :* UŚMIECHNIJ SIĘ:)


Aguś sercem jestem z Tobą. I pamiętaj,że..

                         MY SĄ SKAZANE NA SUKCES ;)
                                                                  (to jej motto)

DOBREJ NOCKI WSZYSTKIM.
POZDRAWIAM B.















wtorek, 30 września 2014

Zasnelam podczas rezonansu...
A łomot tam taki ,że hej;)
Nie wiem jak mi sie to udało ale spałam tak twardo ,że pan kierownik od rezonansu musiał mnie szturchnac żeby obudzić ;)

poniedziałek, 29 września 2014


No hej :)

Dziś rano, kiedy przeglądałam wiadomości w internecie ,znalazłam ciekawy artykuł o łysej lalce Barbie...
Nie o lalce ,która ma konia ,kabriolet czy pałac,która jest długowłosą blond pięknością z pudlem u nogi ale właśnie o Barbie po chemioterapii...
Lalka jest tak samo piękna jak jej blond siostry tylko zamiast różnych wymyślnych gadżetów w zestwie, posiada peruki i chustki ,tak jak dziewczyniki z oddziału onkologii dziecięcej...
Pierwsza lalka Barbie bez włosów powstała na życzenie pewnej czteroletniej dziewczynki,która straciła włoski na skutek chemioterapii i martwiła się ,że przez to nie będzie mogła wygladać jak księżniczka :)
Przyjaciel rodziców dziewczynki ,prywatnie także przjaciel kogoś z "wyższych sfer" w firmie Mattel,zaproponował aby stworzyła ona właśnie taką Barbie, po to by wesprzeć małą dziewczynkę w walce z chorobą..

Na pomysł przekonania firmy Mattel do masowej produkcji łysej Barbie wpadły dwie Amerykanki ,które doświadczyły czym jest nowotwór..
Założyły stronę na facebooku o nazwie "BEAUTIFUL AND BALD BARBIE.LET'S SEE IF WE CAN GET IT MADE"
Zyskały one poparcie rodziców,psychologów,lekarzy na całym świecie...

Myślę,że większość malych dziewczynek chce być jak Barbie..
Łysa lalka pomoże im zrozumieć,że można być piękną bez włosów,zaakceptować siebie w innym wyadniu,żyć jak dawniej...
Pomoże ,zrozumieć i oswoić się z chorobą ,pokonać lęk przed leczeniem...
Ja jak najbardziej popieram tę akcję...
Uważam,że każdy sposób by ułatwić,umilić dzieciom czas kiedy zmagają się z rakiem,jest dobry :)

ŁYSA PIĘKNOŚĆ
CZYŻ NIE JEST RÓWNIE PIĘKNA JAK JEJ KUDŁATA SIOSTRA ;)

JUTRO SESJA ZDJĘCIOWA RACZYSŁAWA.
TRZYMAJCIE KCIUKI. PROSZĘ. DZIĘKUJĘ. DOBRANOC. :)

niedziela, 28 września 2014










RODOS ,GRECJA :)

Wyspa kamienistych plaż,falującego morza,słońca, które przyjemnie otula ciało,radości,uroczych ludzi...
RODOS ,cudowne miasteczko Lindos,białe domki,wycieczki skuterem,owoce morza,bryza na twarzy,rozczochrane od wiatru włosy,uśmiech na twarzy,miłość...
RODOS,kawa o 9 rano,sztywne od morskiej wody włosy,piegi od słońca,24H na dobę cudowne widoki,książka na leżaku,osiołkowe taksowki :)

Było cudownie...


PIERWSZY WIECZÓR. PRZYWITAŁ NAS OGROMNY KSIĘŻYC
:)
TEN WIDOK SPRAWIAŁ,ŻE MIAŁAM USMIECH NA TWARZY OD SAMEGO RANA :)

 
PLAŻA RODOS.

MOGŁABYM TAK GODZINAMI ODDAWAĆ SIĘ FALOM ;)


UCZESANA PRZEZ MORZE :)
JAK WIDAĆ W KAMIENIACH TEŻ MOŻNA ZAKOPAĆ ;)


CUDOWNE ULICZKI NA STARÓWCE.
.

NAWET NA RODOS ZNALAZŁAM BULDOGA FRANCUSKIEGO:)
OSKAR IDEALNY CHŁOPAK DLA MOJEJ ROXY.

LINDOS W ODDALI.

PRZYDROŻNI KOLEDZY :)
DI ,KAWKA TUTAJ CO NIEDZIELĘ???? :)
KRAINA MOTYLI.
BYŁO TAM ICH MNÓSTWO :)
NAJPIĘKNIEJSZA DROGA KRZYŻOWA JAKĄ WIDZIAŁAM.BYŁO BOSKO
OSTATNI ZACHÓD SŁOŃCA.LEDWO UCHWYCONY
KOCHAM RODOS,PRAWIE TAK SAMO JAK WŁOCHY:)
MY NIE CHCEMY WRACAĆ..





poniedziałek, 8 września 2014


Z okazji poniedziałku, takie piękne słonko mnie obudziło:)

A jutro jeszcze więcej słońca-Grecja Rodos :) nie mogę się doczekać

POZYTYWNEGO TYGODNIA WSZYSTKIM.

niedziela, 7 września 2014

No hej:)

Przeliczyłam swoje siły i zostałam kontuzjowana..
Tak to już jest jak się chce czegoś za szybko ,za bardzo i zapomni się o swoich ograniczeniach..
Moją spuchniętą kostką mój organizm dał sygnał,że narazie przerwa w ćwiczeniach..
Jednak te 5km to zbyt dużo,od teraz 2,5km i nie pięć dni w tygodniu tylko trzy..

************************************************************************************
Ostatnio podczas wizyty w NEW LIFE CLINICA,u Ewy ,spotkałam starego wyliniałego kota , który miał najpiękniejsze kocie oczka jakie widziałam, ;)
z całym szacunkiem dla mojej kotki Zi oczywiście ;)

CUDNE :)
Parę dni później wracając z pracy spotkałam Irlandkę Mery,kobieta spytała czy mogę kupić jej i dzieciom coś do jedzenia..
Zgodziłam się oczywiście ,kiedy czekałyśmy na zamówiony obiad ,Mery opowiedziała mi w skrócie swoja historię,bardzo smutną historię..
Patrząc w jej zmęczone oczy zobaczyłam coś niezwykłego,cieżko to opisać słowami..
Przypomniał mi się wtedy ten kot...
Nie bez powodu mówi się,że oczy to zwierciadło duszy..

DOBREJ NOCY WSZYSTKIM
(fasolko tzrymaj się,niech moc będzie z Toba :)