Miałam zaszczyt być na koncercie Andrea Bocelli..
Człowieka ,którego muzyka pomogła mi znieść długie dni w szpialu..
Człowieka o anielskim głosie ,który powoduje ciarki na całym ciele..
To było wspaniałe uczucie móc wsłuchać się w jego piosenki na żywo,pamiętam,że leżac w szpialu ze słuchawkami na uszach z których sączyła się jego muzyka,marzyłam by kiedyś usłyszeć to na żywo,by go zobaczyć..
Trudno było powstrzymać łzy wzruszenia podczas koncertu :)
To był magiczny czas.
Nasze szczęśliwe minki mówia same za siebie:) Di najlepszy kompan na ten wieczór:* |
Godzina przed koncertem. |
Jak dobrze oderwać się:):)
OdpowiedzUsuń:) oj tak
UsuńPrzeczytałam blog za jednym zamachem ,z przyjemnością, pozdrawiam z Lublina i dużo radości w życiu życzę !
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:) i również życzę radości
UsuńJejuu domyślam się,że musiało być pięknie.Podobne doznania miałam na koncercie filmowym 30.11 przy niedzieli :) ..koncert przecudny tu parę informacji może podróżują też w londyńskie miejsca : http://koncertfilmowy.pl/
OdpowiedzUsuń